Juventus – Milan 0:0
Juventus zremisował bezbramkowo z Milanem. Mecz zapowiadał się niczym Holywoodzki przebój, w który pakuje się pełno pieniędzy, dopisują widzowie, ale w efekcie wszystko kończy się klapą. Tak było także dzisiaj. Szlagier który miało być spotkanie pomiędzy dwoma czołowymi drużynami zakończył się fiaskiem i nędznym widowiskiem. Widzowie nie obejrzeli bramek, a w dodatku sam mecz nie obfitował w wiele ciekawych zagrań. Niestety w tym nędznym, bo nie możemy bać się tak ocenić tego meczu, Juventus wypadł gorzej. To był zdecydowanie najgorszy mecz w wykonaniu podopiecznych Fabio Capello. Dosłownie nie wychodziło im nic. Wystarczy powiedzieć, że w całym meczu Bianconeri oddali trzy strzały, w tym dwa niecelne. Z drugiej strony Milan też nie zaprezentował wielkiego futbolu, bo co można powiedzieć o drużynie, która strzela tydzień wcześniej sześć bramek a w najpoważniejszym sprawdzianie rundy jesiennej nie potrafi trafić do siatki?
Początek meczu to przewaga Milanu. Juventus przyjął Rossonerich na swojej połowie co mogło się źle skończyć w czwartej minucie – Szewczenko wpadł w pole karne, wyłożył piłkę Crespo, lecz ten do niej nie dopadł, zahaczony lekko przez Zebinę. Jeszcze mecz dobrze się nie zaczął a już mieliśmy pierwszą kontrowersyjną sytuację.
Mimo, że minuty upływały Milan nadal miał przewagę. Juventus starał się wyprowadzić jakąś akcję ale na staraniach się kończyło. Nedved nie przypominał siebie, Del Piero był niewidoczny, a środek pola… Mieliśmy jakiś??? Jedynie Ibrahimovic starał się coś wskurać. Niestety na nic się zdały jego rajdy skoro w 15 minucie jego dośrodkowanie powstrzymał, tuż przed linią pola karnego, ręką Costacurta, a sędzia Bertini kazał grać dalej.
Dalsza część pierwszej połowy to ciągłe posiadanie piłki przez gości. Juventus nie istniał. I to dosłownie! Milan natomiast też nie zachwycał. W 17 minucie Szewczenko zdecydował się na silny strzał zza pola karnego. Buffon wyciągnął się jak strzała. Piłki nie dosięgnął, ale minęła ona na szczęście słupek.
Do końca pierwszej połowy Milan ciągle atakował. Okazje do zdobycia bramki mieli Kaka, Seedorf, Crespo i Cafu. Na szczęście w bramce Juve stoi Buffon, który razem z Cannavaro i Thuramem dzisiejszego dnia nie zawiedli. Do ich poziomu dostosował się Zambrotta, którego rajdy jednak nie mogły niczego dobrego przynieść skoro nie miał wsparcia ze strony pomocników. Emerson rozegrał chyba najsłabszy mecz w barwach Juve. Blasi zagrał jeszcze gorzej.
Wreszcie w 40 minucie kibice Juve doczekali się strzału na bramkę Didy. Brazylijczyk dziś nie miał za wiele pracy. Wystarczy wspomnieć, że dziennikarze jakoś nie kwapili się z wystawianiem mu not, bo tak naprawdę nie było za co.
W drugiej połowie Capello postanowił zdjąć Del Piero i wstawić za niego Zalayetę. Szkoda tylko, że Urugwajczyk nic wielkiego do gry Juve nie wniósł. Zagrał lepiej, ale i tak poniżej oczekiwań. W 67 minucie kolejna kontrowersyjna sytuacja. Thuram sfaulował Kakę, jednak ten utrzymał się przy piłce. Milan znalazł się w sytuacji “3 na 2” jednak sędzia Bertini postanowił nie przyznawać przywileju korzyści gościom tylko odgwizdał rzut wolny. Decyzja tak bardzo wścieczyła Milanistów, a uspokoiła szyki obronne Juve.
W 80 minucie Capello chyba przeczyścił sobie okulary bo na boisku pojawił się Tacchinardi. Doprawdy nikt chyba nie potrafi zrozumieć dlaczego zmiana ta nastąpiła tak późno? Być może zmiana do tego diametralnie się nie przyczyniła, ale Juventus w ostatnich dziesięciu minutach zaczął grać. Na bramkę lewą stroną co rusz atakował Nedved. Wspomagali go Zalayeta i Ibrahimovic. Niestety wszystkie akcje kończyły się ponownie niecelnymi podaniami. Piłkarze Juventus sprawiali wrażenie jakby dzisiaj grali pierwszy raz ze sobą.
W 84 minucie Nedved wyminął Gattuso jednak strzał jaki oddał pozostawił wiele do życzenia. Chwilę potem, może nie doskonała ale dobre dwie akcje Juve. Nedved ładnie podał do Zlatana, ten trochę zamieszał tuż przed polem karnym jednak nie mógł oddać strzału więc wyłożył piłkę Nedvedowi. Trochę za mocno i Czech jedynie mogł wrzucić ja na drugą stronę pola karnego. Tam Pancaro naciskany przez Camoranesiego wybił futbolówkę na rzut rożny. Po rogu piłka wylądowała w polu karnym. Dopadł ją Cananvaro jednak jego strzał powędrował ponad poprzeczką.
I w końcu ostatnia, jakże ważna akcja meczu. Akcja, po której Milan miałby już tylko jedno oczko straty do Juventusu. Szewczenko wbiegł swobodnie w pole karne, przytomnie wyłożył piłkę Pirlo, a ten w dogodnej sytuacji posłał ją minimalnie koło słupka. Buffon byłby bez szans, gdyby leciała w światło bramki. Doprawdy doskonała akcja Milanu.
Szkoda, że przed meczem padały takie piękne słowa o walce o trzy punkty, o wielkiej motywacji, a w efecie wyszedł wielki zawód. Najbardziej chyba zawiedli się kibice tłumnie zgromadzeni na Delle Alpi. I teraz już nie można się dziwić dlaczego Stadion Alpejski tak rzadko zapełnia się do końca, skoro gdy już nadejdzie taka chwila piłkarze po prostu lekceważą swoich fanów.
Pozostaje mieć nadzieję, że piłkarze Starej Damy nie tylko przemyślą sobie parę spraw, ale odpoczną i wreszcie wezmą się za swoją robotę. A Capello da więcej czasu grać zmiennikom, bo “żelazny skład” nie pociągnie w takim tempie do końca sezonu.
Juventus – Milan 0:0
Juventus (4-4-2): Buffon – Zebina, Thuram, Cannavaro, Zambrotta – Camoranesi, Emerson, Blasi (80′ Tacchinardi), Nedved – Ibrahimovic, Del Piero (46′ Zalayeta)
Milan (4-3-1-2): Dida – Cafu, Nesta, Costacurta, Kaladze (63′ Pancaro) – Gattuso, Pirlo, Seedorf – Kaka – Crespo, Shevchenko
Kartki: Thuram